Sutasz w pytaniach bez odpowiedzi

Marność nad marnościami i wszystek marność


W miniony weekend dość przypadkowo trafiłam na targi ogrodnicze "Wiosna Kwiatów" w Łosiowie. Spacerując z rodziną między straganami, dostrzegłam stoisko z biżuterią handmade... Były tam także prace sutaszowe, niestety bardzo słabej jakości: niedokładnie wykonane, pozaciągane, z byle jakich materiałów. Widzieliście kiedyś, żeby krawcowa, która nie opanowała jeszcze warsztatu, sprzedawała niedopracowane dzieła? Ja nie. A jednak w branży sutaszowej nieważne zdają się jakość czy umiejętności... jak to jest? Czy klient naprawdę nie widzi różnicy?

Niespełna rok temu na festiwalu kulinarnym "Ulica Smaków" w Koszalinie również trafiłam na malutkie stoisko z pracami sutaszowymi. Jakość wykonania była nie do przyjęcia. To samo spotkało mnie kilka tygodni później na starówce w Gdańsku. Jak można oferować ludziom takie niedoróbki? Nie dość, że samemu traci się zaufanie klientów, to ogólnie zniechęca się ich do kupowania prac sutaszowych, a przecież biżuteria z sutaszu naprawdę może być wyjątkowo piękna i trwała.

Róbta, co chceta

...wróćmy jednak do pani ze stoiska na targach ogrodniczych. Dumnie stwierdziła, że wyeksponowane kolczyki są jej autorstwa. Wykonanie na pewno, jednak już z daleka rzuciło mi się w oczy kilka wzorów żywcem ściągniętych z innych artystów. Przerysowanych "sznurek w sznurek" z fotografii znalezionych w internecie.
- Ale to są cudze wzory - powiedziałam.
Co usłyszałam?
- Och, to całkiem normalne w sutaszu, że kopiuje się innych.
Zagotowało się we mnie.
- Nie, to nie jest normalne. Też zajmuję się sutaszem i to, co pani robi, jest zwykłą kradzieżą. Kradzieżą własności intelektualnej.
Kolejne wytłumaczenie było jeszcze bardziej absurdalne.
- Wszyscy tak robią. Zajmuję się też decoupagem, myśli pani, że mnie nie kopiują? Przychodzą na stoisko i  robią zdjęcia moich prac.

Próby uświadomienia jej, że powinna z tym walczyć, że skoro sama jest ofiarą plagiatowania, to tym bardziej powinna rozumieć innych twórców i ich prawa, były jak rzucanie grochem o ścianę. Plagiat to kradzież, za którą można zapłacić - finansowo lub odsiadką: "Kto przywłaszcza sobie autorstwo (...), podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3" (Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, Dz. U. 2006, nr 90, poz. 631).

Jak ktoś, określający się mianem twórcy, może być tak "odtwórczy"? Gdzie podziała się jego kreatywność i własna pomysłowość? Czy potencjalni klienci wiedzą cokolwiek o prawach autorskich? Czy w ogóle obchodzi ich to, że robią zakupy u oszusta, kreującego się na twórcę?...

Jak żyć?

Nie sposób wykryć każdy plagiat. Pewne jest jednak to, że żaden twórca, który spędził kilka lat na dopracowywaniu warsztatu i oferuje wysoką jakość wyrobów, nie będzie korzystał z cudzego dorobku. Zdaje się, że jedyną drogą uchronienia się od "bubli" i nieudolnych podróbek jest nauczenie się rozpoznawania wysokiej jakości biżuterii sutaszowej. Ja chyba nie widzę innej drogi - wszak nie uda mi się dotrzeć z moimi uwagami do wszystkich rodaków, a naciągaczy w okół jest bardzo wielu.

Zachęcam Was do komentowania i dyskusji. Bardzo jestem ciekawa Waszych opinii.

6 komentarze:

  1. Tak, znam te problemy. Sama zastanawiam się,czy udostępnianie moich prac na grupach rękodzielniczych w Internecie ma sens...spotkałam się już z plagiatami swoich prac a także z mocnymi inspiracjami...nie schlebia mi to w żaden sposób, a jedynie demotywuje...w głowie mi się nie mieści jak można kogoś okradać i publikować szerzej jako swoje....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie, poza tym po co niektórzy w ogóle biorą się za tworzenie, skoro nie potrafią stworzyć nic własnego? No mówię, milion pytań, zero odpowiedzi w tym temacie

      Usuń
  2. Ja się nie spotkałam z kopią swoich prac i całe szczęście, bo chyba bym nieźle skrzywdziła takiego śmiałka :/ Co do grup rękodzielniczych to spotykam się albo z zachwytem albo z delikatna zawiścią, tak było w przypadku publikacji pierwszego etui na komórkę :/ było mi strasznie przykro, tym bardziej, że pojawiły się komentarze typu: "jak to jest zrobione, bo chciałabym też sobie takie zrobić?" Przyznaję, że przeszły mnie ciarki ze złości. O kopiowaniu znów rozmawiałyśmy w grupie, a konkretnie o ażurach i problem robi się w momencie, gdy zwróci się uwagę. Kilka lat temu, kiedy zaczynałam, to było nie do pomyślenia, żeby strzelać fochem w momencie, gdy doświadczona koleżanka zwraca uwagę na niedoskonałości. Teraz zwróć uwagę to cię zagryzie, a przywołaj temat plagiatów, to dopiero zaczyna się wojna i tłumaczenia, że "ona nigdy nie widziała tej pracy". Temat plagiatów był wielokrotnie maglowany i zawsze znajdzie swoich zwolenników i przeciwników, nie zbawimy świata, jedyne co zostaje to uświadamianie i cicha nadzieja, że jednak coś do takiej osoby dotrze, choć po ostatnich dyskusjach mam wrażenie, że to "marzenie ściętej głowy" :( Współczuję osobom, które znalazły się w takiej sytuacji, mnie również nie pocieszałoby tłumaczenie "wzoruję się na najlepszych" :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, Karolina, poruszyłaś jeszcze jedną drażniącą kwestię - JAKOŚCI. Tego, że w grupach, które teoretycznie powstały po to, żeby się uczyć, wszelka konstruktywna krytyka skierowana do osób uczących się, spełza na niczym. Ja co chwilę łapię się za głowę, oglądając wątpliwe dzieła sutaszowe na fejsbuku i różnych blogach, a już całkiem szczęka spada mi na ziemię, krusząc się w drobny mak, kiedy na tych samych blogach widzę zdjęcia stoisk z takim towarem na targach i kiermaszach! To naprawdę przerażające, że ludzie nie potrafią krytycznie podejść do własnej pracy :(

      Usuń
  3. Obawiam sie ze to jest tak samo jak z chinskimi podrobkami. Wszyscy widza ze zostalo stworzone na podobienstwo innego produktu, co z tego ze gorzej wykonane (o ile przecietny Kowalski wie w ogole jak to w rzeczywistosci powinno wygladac) ale jest zapewnie tansze. I niestety taka jest prawda, bardzo rzadko zwracamy uwage..kupukac produkt..czy osoba ktora go sprzedaje jest jest uczciwa czy nie, Bo dla Kowalskiego liczy sie cena, wyglad..it Dlatego pozostaje to tylko I wylacznie w relach tworcow, lub tak jak w tym wypadku "odtworcow"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że dla Kowalskiego liczy się cena. Bo gdyby liczył się wygląd, Kowalski nie sięgnąłby po wymęczony, pozaciągany, marny towar...

      Mnie się wydaje, że różnicę widać od razu, ale zdaję sobie sprawę z tego, że nie-twórca może nie wiedzieć, jak powinna wyglądać dobra praca sutaszowa, zwłaszcza jeśli takiej nigdy nie widział. Dlatego przygotowałam kiedyś poradnik dla klientów, który - mam nadzieję - wniesie coś w postrzeganie sutaszu...

      Nie mam niestety zbyt wielkiej publiki, zatem dobrze by było, gdyby w udostępnianie poradnika zaangażowali się też inni. Tutaj link: http://www.doramaar.pl/2014/01/dobry-sutasz-zy-sutasz-jak-rozpoznac.html

      Usuń

 

Kontakt * Contact

info@doramaar.pl
lub przez formularz kontaktowy w menu bocznym
*** or use the contact box in the side menu

Prawa autorskie * Copyright

Treści prezentowane na stronie są własnością ich autorki, Doroty Pasternak. Zgodnie z Ustawą o Prawie Autorskim i Prawach Pokrewnych... Czytaj dalej >